Ucieleśnienie jest cyklem malarsko-rysunkowym, którego głównym tematem jest ciało. Jest to moja, bardzo osobista próba zmierzenia się z tym tematem na płaszczyźnie obrazu.

Nie Interesuje mnie ciało nagie, ale ciało rozebrane, maluję zawsze ludzi rozebranych.

Ubranie jest zawsze rodzajem masek przesłon, przebrań, upozorowań. Poprzez to manifestujemy nasz stosunek do rzeczywistości, nasze pragnienia, obawy, marzenia, rozczarowania. To do czego przynależymy lub do czego aspirujemy. Sytuacja rozebrania zawsze ustawia nas poza naszą zwykłą formą, jesteśmy wytrąceni z konwencji. Tylko człowiek obnażony, w swoim uwikłaniu w zasłanianie, jest tak naprawdę prawdziwy. Ucieleśnienie jest grą między anonimowością ciała obnażonego i spersonalizowaniem ciała zakrytego, jest grą interpersonalną, która polega na odsłanianiu się przed innymi.

Ciało – twarz. W starożytnej Grecji wszystkie zjawiska kulturowe postrzegano jako domenę dwóch przeciwstawnych, ścierających się światów, światów bogów Apollina i Dionizosa. Istniały one jako zjawiska opozycyjne, ale komplementarne, dwie strony tej samej monety. Apollińskość i dionizyjskość Grecy postrzegali jako opozycję między tym, co statyczne i tym, co ruchliwe, między tym, co zobiektywizowane, beznamiętne, a tym, co doraźne i emocjonalne, Apoliński intelekt stawiali naprzeciw Dionizyjskiej zmysłowości. Dionizyjską dynamikę zjawisk przeciwstawiali Apolińskiej statyce. To, co intelektualne temu, co sensualne. Ta opozycja dotyczyła również ciała i twarzy. Apolińską twarz przeciwstawiano Dionizyjskiemu ciału. Ja w tej opozycji stoję po stronie ciała.

Tak naprawdę ciało jest stwarzane dopiero przez drugie ciało. Już z samego faktu istnienia ciał obok siebie powstaje intymna relacja, pojawia się też kontekst erotyczny. Erotyka wiąże się zawsze z ekstremalnym przejawem intymnej bliskości i z uprzedmiotowieniem ciała. W przypadku erotyki te dwie rzeczy występują zawsze i nierozłącznie. Oczywiście ciało ciało również redukuje, jeśli jest przemnożone przez wielość, a nawet ciało ciało zabija, odcieleśnia, jeśli jest przemnożone przez niepoliczalność. Na plaży nudystów nie ma ciał rozebranych, są tylko ciała nagie. Ciało na plaży nudystów jest wyabstrahowane ze swojej cielesności, wzięte w nawias jakoś przez swoje przemnożenie, przez wielość innych ciał. Jest niepoliczalne, nieosobowe, nieintymne.

Ucieleśnienie jest dla mnie rodzajem relacyjnej formy, którą wytwarzamy wokół swojej cielesności, formy, która pojawia się między bezwarunkowością ciała nagiego i skonwencjonalizowaniem ciała ubranego. Formy, która istnieje między cielesnością naszą a cielesnością innych. Jak mówi Gombrowicz: „Ja sam dla siebie nie potrzebuję formy, ona jest mi potrzebna po to, tylko aby ten drugi mógł mnie zobaczyć”.

Relacje video związane z cyklem Ucieleśnienie

Teksty do wystaw związanych z cyklem Ucieleśnienie.

Uwikłanie w ciało

 Uwikłanie na poziomie znaczeniowym:

to wzajemne uwikłanie racjonalnych, obiektywnych i statycznych aspektów naszej natury w to wszystko co emocjonalne, subiektywne i w ciągłym ruchu. To uwikłanie ludzi w ich cielesność, w sensualność, w kontekst erotyczny. To zderzenie cielesności męskiej i kobiecej, ich przemieszanie, przeciwstawienie, wzajemna gra. Moje obrazy mogą stanowić opowieść o kobiecie w kontekście mężczyzny, ale równie dobrze może to być historia mężczyzny uwikłanego w świat kobiet. Nigdy nie buduję sytuacji konkretnych psychologicznie. Kobieta i mężczyzna w moich obrazach to sytuacja archetypiczna. Samo zestawienie kobiety i mężczyzny już daje jakąś opowieść. Bohaterowie tej opowieści mogą żyć w świecie namiętności i obsesji ale równie dobrze może to być świat emocjonalnej pustki. Interpretacja moich obrazów na każdy z tych sposobów jest równie uprawniona. Buduję postacie kobiet i mężczyzn zostawiając ich w momencie nierozstrzygnięcia, niedopełnienia, uwikłania.

 Uwikłanie na poziomie obrazowym:

to wzajemna zależność środków wyrazu. Uwikłanie form obrazu w tło, przenikanie się środków, niedookreślenie, spór o ważność, opozycja i wspólna ich gra. To zależność form otwartych i zamkniętych, wzajemne nadawanie sobie sensów. Sugerowanie konkretu przez formy zamknięte i zgoda na przewrotność znaczeniową form otwartych. Odwracanie  wartości, sprowadzanie do abstrakcji i zaraz potem szukanie realistycznego konkretu. To wymieszanie dwóch punktów wyjścia: zdecydowany dyktat bieli, która zawsze jest u mnie tworzywem form, tłem i ostateczną prawdą obrazu oraz ekspresyjnej czarnej linii ciągle zmagającej się z formą. Wreszcie jest to splątanie znaków i ich znaczeń. Ciągłe abstrahowanie, odrealnianie, przeinaczanie oraz zdecydowana  sugestia realności i konkretu. Biel przestaje być tłem, tło otwiera się na formę, forma zaczyna mieć własny dwojaki sens, wszystko to przemieszane, złączone, wzajemnie uwikłane.

Cielesność

 W swojej  twórczości odwołuję się do starożytnej dychotomii w myśleniu o człowieku poprzez pojmowanie go na sposób dionizyjski lub apolliński. Do wyboru między tym, co intelektualne a tym, co sensualne, między tym co statyczne i tym co ruchliwe, między tym co zobiektywizowane, beznamiętne, a tym co doraźne i  emocjonalne. Wreszcie sprowadza się to dla mnie do wyboru między twarzą, a ciałem. Moi bohaterowie identyfikują się poprzez ciało. To właśnie ciało, a nie twarz jest dla mnie wyrazicielem emocji. Twarz jest dla mnie zawsze czymś niepełnoprawnym, drugorzędnym, zakładającym istnienie masek. Ciało nigdy nie ma masek, jest czyste w swoim emocjonalnym bezwstydzie. Zawsze gotowe zaświadczyć o człowieczeństwie, o tym co w nim jasne i wzniosłe, ale i o tym co upadłe i mroczne. Interesuje mnie to, co w człowieku głęboko zakorzenione bolesne i silne, a może właśnie  to co niedokonane, istniejące w napięciu i niespełnione. Moje obrazy stanowią rodzaj teatrum gdzie poszczególne obrazy są elementami spójnej opowieści o namiętności i obsesji. Każdy obraz stanowi osobną odsłonę tej samej historii.  Moja opowieść jest generalnie o kobiecie w kontekście mężczyzny.  Nawet, jeśli na obrazach są tylko kobiety, atrybuty, którymi kobiety określają się wobec mężczyzny (takie  jak zmysłowa bielizna) sugerują obecność mężczyzny poza kadrem. Jest to męski, całkowicie subiektywny punkt widzenia. Cielesność moich bohaterów nie istnieje sama dla siebie. Zawsze jest wynikiem interakcji między kobietą i mężczyzną. Jest to cielesność zmysłowa, aktywna, kusząca i prowokująca, a nawet wyuzdana i namiętna i przede wszystkim wyzwalająca emocje. Seksualność nawet jeśli jest tu wyuzdana, nigdy nie jest anonimowa. Istnieje zawsze w kontekście ludzi i jest adresowana do konkretnej osoby. Dlatego chyba na miejscu jest tu skojarzenie z teatrem, przedstawieniem, dzianiem się, gdzie zawsze są bohaterowie jakiejś opowieści i gdzie podlegają jakiemuś napięciu. W przedstawianiu tej opowieści nie interesuje mnie beznamiętny naturalizm, dlatego nie zamykam postaci w zobiektywizowanym chłodnym obrysie . Kontur nigdy nie więzi postaci. Linia i plama są tylko sugestią form, sugerują ich istnienie, określają szczegóły postaci aby za chwilę kompletnie ją odrealnić i stopić z otoczeniem. Sugestia ciała rodzi się z improwizacji, ze zderzenia form i linii. Rzeczywistość moich obrazów budowana jest poprzez znak. Rozbijam oglądaną rzeczywistość na poszczególne elementy, tworząc ją z powrotem ze znaków, po swojemu. Jedne elementy wyciągam, przejaskrawiając i nadając im zupełnie nowe znaczenie, inne eliminuję lub pozbawiam pierwotnego znaczenia. Posługuję się bardzo ekstremalnymi, wręcz opozycyjnymi środkami wyrazu: biel i czerń, cienka ostra linia i płaska nieostra plama, elementy rzeczywistości bardzo precyzyjnie wyrysowane obok tylko zasugerowanych.