Gra znakiem jest rodzajem dziennika popkulturowego, moją prywatną notatką z otaczającego mnie świata, To przestrzeń zero-jedynkowa istniejąca w obrębie czerni i bieli, przestrzeń bardzo autonomiczna, bo budowana jedynie przez znak. Jako tworzywa używam materiałów ze świata popkultury, zdjęć z gazet, czasopism, kolorowych magazynów. Przetwarzam to wszystko w notatkę znakiem. Gra znakiem to moja transkrypcja rzeczywistości, takie moje sprawozdanie z oglądu świata. Poniżej zamieszczam kilka niezobowiązujących refleksji na temat znaku, narzędzia którego do sporządzenia tej notatki używam.

O ZNAKU.

CZYM ZNAK JEST?

Znak jest przede wszystkim nadawaniem znaczenia,

musi być znakiem czegoś, bez znaczenia znak nie istnieje, jest formą, kształtem o konkretnym znaczeniu, jest plastycznym odzwierciedleniem jakiegoś sensu.  Moje rysunki zawsze są przedstawiające, nawet jeśli forma wydaje się zupełnie abstrakcyjna, przedstawiam określony motyw. Nie oznacza to, że jestem niewolnikiem jakieś konkretnej treści, ale, ważna jest tu intencja, ona zawsze  przenosi się na efekt końcowy.

Znak jest wyborem.

Ja dokonuję wyboru tego co wybieram z rzeczywistości. Nigdy nie jest to mechaniczne przełożenie natury, nie jest to czarno białe zdjęcie o maksymalnym wy-kontrastowaniu. Jeśli wybieram z rzeczywistości jakiś motyw, tylko ode mnie zależy jak go przedstawię. Mogę to, co czarne na białym tle przedstawić jako białe na tle czarnym. Mogę też plamę o silnym działaniu chromatycznym przemienić na plamę o silnym działaniu walorowym Kompozycja musi mieć swoją logikę przeniesienia, ale, do mnie należy, jakich użyje środków, aby zachować prawdę tego, co widzę. Znak mi na to pozwala.

Znak jest nadawaniem ważności.

 Użycie znaku zawsze wiąże się z eskalacją środków, z subiektywnymi wyborami, z przerysowaniem lub zniwelowaniem poszczególnych elementów rzeczywistości.

Znak jest sugestią.

Jest zapowiedzią, obietnicą konkretnej formy. Znak karmi się formą, światłocień nie ma tu żadnego znaczenia.

Znak jest skondensowaną ekspresją.

Wszystko w znaku zawsze służy ekspresji. Interpretacja motywu, selekcja elementów, wybór i nadawanie im ważności, służą znalezieniu odpowiedniej wyrażalności. Znak jest ekstremalnym przejawem ekspresji, ekstremalnym, bo, wynikającym z odejmowania środków, a nie ich dodawania.

CZYM ZNAK NIE JEST?

Znak nie jest uproszczeniem realistycznych, iluzjonistycznych form w obrazie. Odkąd w V wieku przed naszą erą Grecy wynaleźli perspektywę linearną, sztuka europejska próbowała ją zastosować w praktyce. Od tej pory tradycja malarstwa europejskiego, a ściślej rzecz biorąc te siedem wieków, które nazywamy europejską tradycją, jest ciągłą próbą przełożenia trójwymiarowej przestrzeni na dwuwymiarową płaszczyznę obrazu (pod koniec zaś, buntem przeciwko temu). W starożytności znana była przypowieść o malarzu, który namalował owoce w tak wierny sposób, że ptaki chciały je rozdziobać. Sztuka europejska od samego początku chciała być lustrem rzeczywistości, realizowała marzenie o skopiowaniu natury. Od czasów Pitagorejczyków za najwyższy przejaw kunsztu artysty uważano najpełniejsze zbliżenie się do natury. Natura była dla Europejczyka tajemnicą którą należy odkryć,  rywalem, którego należy pokonać, wyzwaniem, któremu należy sprostać.

Znak nie jest wytworem europejskim. Został zaczerpnięty z  kultury dalekiego wschodu i inne też było myślenie ludzi, którzy go stworzyli. Daleki wschód traktował naturę z dużo większym szacunkiem, człowieka zaś sytuował, nie w opozycji do niej, ale w jej wnętrzu. Człowiek wschodu czuł się bardziej niewolnikiem natury, niż jej panem, nie chciał rozumieć  jej tajników, ale je podziwiać, nie myślał o walce z naturą, ale chciał się do niej najpełniej dostosować. Kultura dalekiego wschodu nie imituje natury, ale próbuje znaleźć dla niej najbogatszą wyrażalną formę. Człowiek wschodu używa środków plastycznych zawsze po to, aby stworzyć metaforę natury. Osiąga to poprzez znak. Znak nie jest tu lustrem rzeczywistości, ale jest jej ideą, przełożeniem na inny język, nic z natury nie odtwarza, ale jest jej transkrypcją na inną postać.

Znak nie ma nic wspólnego z abstrakcją. Określenie znaki abstrakcyjne jest dla mnie zupełnym dysonansem pojęciowym. Abstrakcja w sztuce jest krańcowym przejawem dwudziestowiecznego buntu przeciwko iluzjonistycznemu założeniu sztuki europejskiej. Tylko w kontekście tej tradycji, używając takiego kodu kulturowego, należy ją czytać. Jeśli wyjmiemy formy abstrakcyjne z tego kontekstu, stają się tylko tym, czym były wcześniej (np. w sztuce arabskiej) – formami dekoracyjnymi. Znak jest transkrypcją jednej rzeczywistości na inną i zawsze coś znaczy, nie może być abstraktem.

CZYN ZNAK JEST DLA MNIE?

Znak i znaczenie

Byłoby dużym niedopowiedzeniem, gdyby ograniczyć rolę abstrakcji jedynie do zaprzeczenia malarskiemu iluzjonizmowi. Sztuka abstrakcyjna zrobiła znacznie więcej-oddzieliła znak od swojego znaczenia. Znak albo szerzej obraz, który we wszystkich kulturach „niósł” zawsze znaczenie stał się teraz czymś zupełnie neutralnym, przestał znaczyć cokolwiek, albo wręcz przeciwnie, zaczął znaczyć wszystko. Przenosząc to na szerszy grunt, forma oddzielała się od treści. W czasie, w którym w plastyce pojawiły się eksperymenty z abstrakcją, w muzyce poezji, literaturze pojawia się formalizm. W formalizmie formie nadaje się pierwszorzędne znaczenie albo wręcz wyabstrahuje ją z treści. Nie bez przyczyny Strawiński w tym właśnie czasie wygłosił swoje słynne stwierdzenie, że „muzyka nie powinna wyrażać niczego poza sama sobą”. Są to czasy, w których Gombrowicz i Witkacy mają obsesje formy. Forma staje się dla nich niezwykle ważna. Witkacy posuwa się nawet do ubrania tej obsesji w pojęcie „Czystej formy”. Ciekawe, że przynajmniej dla mnie postulat „Czystej formy” udało się zrealizować dopiero Malewiczowi w obrazie Biały kwadrat na białym tle. Paradoksalnie forma tak radykalnie pozbawiona znaczenia zdaje się aż za mocno naładowana znaczeniem, jakby amputacja treści nie oswobodziła z niej formy, a tylko przeniosła ją w jakąś inną sferę, w coś większego, mniej oczywistego może nawet absolutnego. Obraz pozornie pozbawiony treści zaczął generować treści nadspodziewane. Tu nawet stało się nawet coś więcej, bo rozszczepienie obrazu i znaczenia poskutkowało nie tylko niezależnością obrazu, ale i pełną autonomią znaczenia. Tak powstała sztuka konceptualna. Może z tą pełna autonomia to przesada, bo sztuka konceptualna nigdy w pełni nie oddzieliła się od obrazu, nigdy nie poszła w rejony bardziej przynależne jej spekulatywnej naturze, nie zawitała w świat filozofii. Obraz zawsze trzymał ją na uwięzi, nawet jeśli nie było go widać. Stąd był już tylko krok do stanu, w którym znaczenie zaczęło „nieść” obraz, Znaczenie zdominowało obraz, stało się najważniejsze.

Pojawienie się sztuki abstrakcyjnej doprowadziło do stanu, w którym kreacja plastyczna stała się dwubiegunowa jak dwie strony lustra.